Sery Paszkowscy

Tykocin, woj. podlaskie



W niewielkiej wsi pod Tykocinem powstają wyroby tworzone z czułością, pasją i prawdziwą miłością do natury. To rodzinna serowarnia, w której wszystko zaczyna się od codziennej troski o stado krów – holsztyńsko-fryzyjskich i jersey, znanych z wyjątkowo kremowego, aromatycznego mleka.
„Każda krowa ma swoje imię i charakter. Znam je wszystkie. To dzięki nim nasze sery mają duszę.” – mówi z uśmiechem Wiesława Paszkowska.
Pani Wiesława i Pan Wojciech od lat prowadzą gospodarstwo mleczne, a pomysł na własne sery zrodził się z potrzeby serca. Gdy nie mogli znaleźć na rynku produktu, który smakowałby „jak dawniej” – postanowili stworzyć go sami. Tak zaczęła się ich przygoda z serowarstwem, która dziś przynosi wyjątkowe efekty.
Wszystko odbywa się tu w duchu „marginalnej, lokalnej i ograniczonej produkcji” – bez pośpiechu, bez sztucznych dodatków, z ogromnym poszanowaniem natury. Każdy etap, od udoju po dojrzewanie sera, odbywa się w gospodarstwie – dzięki temu każdy krążek jest inny, niepowtarzalny i w pełni rzemieślniczy.
„Nie ścigam się z fabrykami. Robię tyle, ile pozwoli dzień i pogoda. Najważniejsza jest jakość i zadowolenie ludzi, którzy później ten ser zjedzą.”
W ofercie znajdziecie sery podpuszczkowe i kwasowo-podpuszczkowe, zarówno naturalne, jak i z dodatkami – z czarnuszką, czosnkiem niedźwiedzim, czubrycą, suszonymi pomidorami czy bazylią. Są tu także kremowe twarożki z bakaliami, ziołowe mieszanki i delikatne masło z wytłoczonym napisem „Hand made by Wiesia” – mały znak, że każde opakowanie wyszło spod ludzkiej ręki.
„Zaczynałam od prób i błędów w kuchni. Dziś mam serowarnię, ale ser robię tak samo – z sercem i cierpliwością.”
To miejsce, w którym tradycja spotyka się z kobiecą wrażliwością. Pani Wiesława nie tylko tworzy sery – w wolnych chwilach uprawia lawendę, z której plecie pachnące pałeczki i bukiety. Zapach mleka i lawendy miesza się tu w powietrzu, tworząc atmosferę spokoju i autentyczności.
„Lawenda to moje ukojenie. Czasem w serowarni pachnie nią tak, że mam wrażenie, że nawet sery się uśmiechają.”
W planach są także sery z mleka koziego i owczego, bo – jak mówi Pani Wiesława – „natura wciąż podpowiada nowe smaki”.
Sery Paszkowscy to więcej niż produkt. To historia ludzi, którzy żyją blisko ziemi, pracują z pasją i tworzą coś, co łączy pokolenia. Każdy kawałek ich sera to mały fragment Podlasia – pełen smaku, zapachu i spokoju, którego dziś tak bardzo potrzebujemy.